Layout by

niedziela, 3 kwietnia 2016

zniknęła

Zamknęła oczy, lądując na ziemi. Mury otaczające Liścia mogły być masywne i wysokie, ale nie niemożliwe do pokonania. Wyprostowała się, a jej błękitne oczy jarzyły się w nocnym mroku. Była zbyt późna pora, by jakakolwiek żywa dusza jeszcze nie spała. Chwiejnym krokiem ruszyła w stronę biura Hokage.
— Szlak. — Dopiero w połowie drogi zorientowała się, że o tej porze nikogo tam nie będzie. Zmarznięta, a co gorsza wykończona, przez chwilę stała w miejscu, zastanawiając się, co z sobą zrobić. Z ulgą zamknęła powieki, ale momentalnie je otworzyła. W ciągu tych kilku sekund prawie zasnęłaby na ulicy. Po szybkiej analizie uznała, że nie tyle najbliżej jej będzie do szpitala, co najbezpieczniej.

~ * ~

Przeciągnęła się na łóżku, słysząc czyjś krzyk. Ziewnęła, po czym zupełnie ignorując hałasy przed salą, odwróciła na drugi bok. Wtuliła twarz w poduszkę. Próba powrócenia do snu w obecnej chwili wydawała się być niemożliwa.
Hałas się nasilił. Zacisnęła mocniej powieki, czując nagły ból kumulujący się z prawej strony głowy. Migrena? – Przeszło jej przez myśl. Tak bardzo chciałaby teraz spa…
— Nie wiem, kim jesteś, ale masz natychmiast opuścić ten budynek! — głos był zdecydowany i pełen oburzenia. Należał do Sakury. Kasai Yumeha rozpoznałaby go wszędzie. Leniwie odwróciła się w stronę dziewczyny i posłała jej lekceważący uśmiech. Ból nasilił się jeszcze bardziej.
— Co za miłe przywitanie z trupem. — W jednej chwili Haruno czuła jak osuwa się jej ziemia spod nóg. Kilka metrów przed nią leżała dziewiętnastolatka, która zaginęła osiem lat temu, siedem była uważana za zmarłą.
Teraz jednak widzi przed sobą żywego człowieka.
                — Yuu… Yumeha – szepnęła, a oczy momentalnie zaszły jej łzami. W pierwszym odruchu chciała podbiec do niej. Uściskać, móc się upewnić, że to nie zjawa, sen. Jednakże powstrzymało ją przed tym zimne obejście brunetki.

~ * ~

 Potem zdarzenia nacierały jak lawina. Wieść obeszła całą wioskę, a niedowiarki znaleźli się przy biurze Hokage, aby ją zobaczyć. Nawet mieszkańcy szeptali między sobą. Dziewięć lat nie dawać znaku życia, a potem nagle się pojawić. Jak można by przemilczeć jej powrót?
Sam cud sprawił, że brunetka ominęła tłumy, aby dostać się do Kage. Teraz jednak stała przed kobietą, która od dobrych szesnastu minut milczała. Przed nią leżała karta dziewczyny uznanej za martwą.
                — Oczekuję wyjaśnień. — Wypuściła powietrze. Dopiero teraz się zorientowała, że je wstrzymała. Yumeha wzruszyła ramionami. Nie uważała, że miałaby się z czegokolwiek tłumaczyć.
                — Znudziło mi się, więc wróciłam. — Wpatrywała się znużona w Tsunade. Niestety migrena, jak się rano zaczęła, tak teraz przybierała na sile, a miecze zawieszone na plecach zaczęły jej ciążyć. Irytujące – pomyślała.
Kobieta, nie mogąc powstrzymać emocji, wstała, a krzesło wylądowało na podłodze. Uderzyła pięściami w blat i spojrzała hardo na Kasai.
                — Znikasz na osiem lat, OSIEM! A teraz zjawiasz się tu i mówisz, że znudziło ci się? I postanowiłaś wrócić? — krzyczała. Miała łzy w oczach. Kasai Yumeha była jej uczennicą. Nie tylko pojętną, ale i wyjątkowo zdolną. Teraz jednak, nie wiedząc jak zareagować na jej nagły powrót, krzyczała. Nie czuła jak łzy skapują z jej policzków. Nie zdawała sobie sprawy, że ją obejmuje.
Jednak Yumeha stała tak jak wcześniej. Łzy Tsunade moczyły jej ubrania, a palce boleśnie wbijały się w skórę. Lecz ciemnowłosa stała niewzruszona. Wiedziała, że niektórzy muszą dać upust emocjom, każdy w inny sposób. Nie chciała odbierać jej własnego.
Kiedy już emocje opadły, Tsunade na powrót stała się Hokage. Wypytywała ją jak przeżyła, co robiła. Yumeha odpowiadała, lecz nie tak, aby cokolwiek móc z tego wywnioskować. Kiedy kobieta miała zadać kolejne pytanie, Kasai weszła jej w słowo.
                — Chcę leczyć
                — Co? — Nie rozumiała w pierwszej chwili.
                — Chcę pracować w szpitalu. — Odwróciła wzrok, kierując go na biblioteczkę. — Podstawy znam od ciebie. Sama potem się doszkalałam.
                — Yumeha. — Spojrzała na Hokage. Kasai była uparta. — Zniknęłaś na osiem lat. O tym, że nadal żyjesz wiemy się od jakiś trzech, czterech godzin. Nie mogę cię od razu skie. — Przerwała, widząc, jak brunetka gestem ręki prosi o milczenie.
                — Wiem. Znam realia. Jednak wolałam to uwzględnić na początku. Wolę być praktyczna. — Wyprostowała się, a ręce złączyła za plecami. Tsunade odchyliła się na krześle, a wzrok wbiła w sufit.
Czuła. Jej Kasai Yumecha zniknęła.
                — Dobrze. Postaram się dzisiaj załatwić dokumentację. — Lekko roztrzęsiona zaczęła przekładać papiery na biurku, chodź nie miały z tym nic wspólnego. Dlaczego? – Myślała, powstrzymując płacz. Nie miała odwagi patrzeć w jej błękitne oczy, które po tylu latach nabrały niesamowitej intensywności. Tak jakby nadal była sobą, będąc kimś zupełnie innym. — Jutro powinnaś już móc zdać testy na medyka. Będzie przy tym Sakura, Haruno Sakura.
                — Czy to wszystko? — zapytała. Czuła jak ból głowy nasila się. Musiała po drodze zajrzeć do apteki. Tsunade odprawiła ją. Wcześniej jednak powiedziała, gdzie na razie będzie miała lokum oraz wręczyła jej klucze.
Kasai Yumeha, gdy wyszła z budynku wiedziała. To nie był koniec. Jednak musiała dać sobie chwilę wytchnienie. Te sprawy zaszły już za daleko. Boleśnie przypominał jej o tym ciężar na piersi.
Wrócą. – Spojrzała w stronę nieba. Zasłoniła oczy przed słońcem.. Ale wtedy będę już gotowa.
— YUMEHA! — Momentalnie spostrzegła blondyna. Chłopak zgiął się w pół przed nią. Próbował złapać oddech.
— Czego? — Śpieszyło jej się. Mimo że była na świeżym powietrzu czuła duszność. Przymknęła powieki.

~ * ~

Opadła na łóżko wykończona. Po dość dziwnej rozmowie z Naruto, dotarciu do apteki oraz poznaniu Saia w końcu mogła zostać sama. Zamknęła oczy, czuła jak tabletki zaczynają działać. Bo najlepszym sposobem na ból było go przespać. Zamykała oczy, kiedy w oknie pojawiła się sylwetka lisa. Białe, dwóogoniaste stworzenie przeszło przez szkło. Wskoczyło na łóżko dziewczyny, a następnie zwinęło się w kłębek przy jej głowie. Zignorowała niepokojące ciepło blizny.

~ * ~

                — Zorganizujmy jej przyjęcie! — krzyknął Naruto jednocześnie wstając ze swojego miejsca. Sai, który do tej pory szkicował coś w notesie, przyjrzał się Naruto. Sakura jedynie pokręciła głową.
                — Wątpię, aby to był dobry pomysł. — Skupiła wzrok na herbacie.
                — Ale czy nie przyjęciem pokazuje się, że cieszymy się z czyjegoś powrotu? — Brunet posłał pytające spojrzenie dziewczynie. Przewrócił kartkę, chcąc zapisać odpowiedź. Różowowłosa milczała.
                — Sakura! Sai ma rację! Nie widzieliśmy Yumehy osiem lat! Pamiętasz jak lubiła kiedyś przyjęcia! — Entuzjazm Uzumakiego nie zniknął. Nawet się powiększył, a w oczach pojawiły mu się iskierki.
                — Naruto. — Posłała mu twarde spojrzenie. — Ona się zmieniła. Nie jest już nasząYumehą. — Nikt oprócz Saia nie mógł dostrzec, jak dziewczyna zaciska pięści pod stołem. Przed oczami pojawił się jej obraz Kasai. Ona już nie jest nasza.

~ * ~

                Budząc się, zahaczyła o pudełko z tabletkami. Zaklęła pod nosem.
— Milcz. — Uniosła wzrok na białą kulkę tuż obok swojej głowy. Futerko  poruszyło się.
— Jestem u siebie. — Połknęła dwie tabletki. — Mogę robić co chcę. — W pokoju uniósł się gwałtowny, pełny ironii śmiech. Jednak nie należał on do Kasai.
— U siebie? — Zwierzę usiadło obok niej i posłało jej pełne kpiny spojrzenie. — Nigdy nie byłaś ich częścią. Zawsze twierdziłaś, że nigdzie nie pasujesz. — Wstała. Czuła jak ogarniają ją duszności. — I nagle tak odważne wyznanie?
                — Zamknij się Madara. — Otworzyła okno. Poranne powietrze uderzyło ją w twarz, momentalnie zdzierając z niej resztki snu.
                — Zabrałaś coś, co nie jest twoje. Wiesz, że po to wrócą. — Ułożył się wygodniej do spania.
                — Ty mnie chyba na serio nienawidzisz. — Spojrzała na zwierzaka.

                — Zaprzeczając kłamałbym. 


Witam, titam! 

Opowiadanie zapewne zaczyna się jak niektóre. Jednak będę się starać aby akcja była dość oryginalna. Chmmm... Liczę na krytykę z Waszej strony. Jestem tylko człowiekiem, który jest łakomy na słowa krytyki :)
Betowała♥: Penna

13 komentarzy:

  1. Na początek wielki plus za wystrój bloga i opisy bohaterów. Uwielbiam minimalistyczne klimaty, u Ciebie idą one pełną parą :D
    Zgubiłaś kilka znaków interpunkcyjnych, ale nie sądzę, żeby był to nadzwyczaj karalny błąd, do niczego innego nie mogę się doczepić. Sam wstęp zachęca do dalszego czytania Twojej opowieści. <3 Zastanawiam się tylko w jakim celu jest Boruto w bohaterach, skoro Naruto jest taki młody. I czy imię lisa ma jakiś związek z Uchihą. ;> Poza tym to czekam na dalsze rozdziały.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwszy kom =^.^=
      Szablon nie jest moją zasługą a Tyler, jednak do bohaterów mogę się przyznać.
      Z interpunkcją nigdy nie byłam w dobrych stosunkach i zawsze trzymamy topór wojenny, więc cieszę się, że zgubiłam tylko "kilka" :D
      Co do reszty nie mogę się wypowiedzieć, ponieważ mogłabym niechcący coś zdradzić.
      :*

      Usuń
  2. Masz ciekawy pomysł na fabułę, podoba mi się i to bardzo! :3
    Udało Ci się zaciekawić mnie przeszłością swojej bohaterki. Bardzo intryguje mnie komu tak bardzo zaszła za skórę i oczywiście po co jej po tylu latach wracać do wioski. Bo szczerze to patrząc na jej postawę wątpię, żeby się specjalnie za Konohą stęskniła ;D
    Ciężko jest mi wyszukiwać opowiadania, które nie skupiają się w 110% na słodkich do porzygu paringach, więc tym bardziej cieszę się ze znalezienia twojego bloga.
    Pozdrawiam i czekam na nowy rozdział ^.^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do fabuły to podobno brzmi pedofilsko (coś szuję, że Sensei ma rację)
      Radujesz moje serduszko tymi słowami. Racja Yumeha niezbyt tęskniła za wioską.
      Co do opowiadań to racja. Będę musiała się pilnować, aby romans nie był w centrum, a jedynie dodatkiem.
      Trzymaj kciuki aby mi się udało ♥

      Usuń
  3. Czy Boruto jest u Ciebie synem Naruto? :o

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mogę zawczasu zdradzić części fabuły. Jednak moim zdaniem nie masz się o co martwić :D
      W następnym rozdziale powinno się coś w tym temacie przejaśnić.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. JEST BRATEM! XD JESTEM TEGO PEWNA! XD W takim razie wyczekuję kolejnego rozdziału :D Znaczy... I tak wyczekuję, bo w paringu jest Naruto, a ja się cieszę, że to Naruto x OC, a nie Naruto x Hinata :">

      Usuń
    3. Nigdy nie napisałabym Naruto x Hinata xp
      Nie trawię tego związku :D

      Usuń
  4. Zapowiada się ciekawie ^.^
    Oto kilka literówek:
    ,,Ziewnęła, po czym zupełnie ignorując hałasy przed salą odwróciła na drugi." ~ drugi co?
    ,,Pak można by to przemilczeć?" ~ jak
    ,,Postawy znam od ciebie." ~ (chyba) podstawy
    Mam nadzieję, że się nie obrazisz za wytykanie ich ;)
    No nic, życzę weny ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolejny komentarz~~~
      W dodatku taki pomocny ♥
      Dziękuję Ci Ayu za wytknięcie tych błędów :*
      Nowy rozdział już niedługo się pojawi :)

      Usuń
  5. Dopiero teraz trafiłam na tego bloga i z czystym sercem mogę stwierdzić, że zostanę tutaj na dłużej<3

    OdpowiedzUsuń
  6. "— Szlak. — Dopiero w połowie drogi zorientowała się, że o tej porze nikogo tam nie będzie...."- a nie przez przypadek "szlag" ? To tylko jeden błąd jaki zobaczyłam , a reszta chyba jest dobrze. Nie powiem, ciekawie się zapowiada, tyko szkoda że masz 3 rozdziały. Lecę czytać dalej :)
    Pozdrowienia i weny
    Rara Avisa

    OdpowiedzUsuń