Layout by

niedziela, 10 kwietnia 2016

tangere animae

Idąc w stronę sali, czuła na sobie ich wzrok, słyszała szepty. Zirytowana nie przyśpieszyła kroku, jedynie wciągnęła głębiej powietrze. Gdy znalazła się na miejscu, pchnęła drzwi.
— W samą porę! — Skierowała swoje leniwe spojrzenie na kobiety stojące przy jednym z metalowych łóżek. Kasai przeleciała wzrokiem po kostnicy. Pomieszczenie zmieniło się. Miało nowsze sprzęty, odmalowane ściany oraz pewnie nowe trupy.
— Zawsze przychodziłam punktualnie. — Podeszła pomiędzy Sakurę a Tsundere. Stanęła na piętach, wpatrując się w biały materiał przykrywający trupa. Następnie skierowała swoje błękitne oczy na milczącą Haruno.
Nudno — przeszło jej przez myśl. Kostnica miała swój niepowtarzalny charakter. Większość ludzi opuszczająca to miejsce musiała godzić się ze śmiercią innych. Pokazywało to jak słabi są ludzie w obliczu śmierci. Nie potrafią chronić tego, co kochają. Kasai Yumeha zbyt często przebywała wśród takich ludzi, by pojawienie się tutaj oddziaływało na niej w taki sposób.
— Mam sama dojść, jakie ma obrażenia, czy darować to sobie? — Zignorowała Haruno. Dziewczyna nie wydawała się tym jakoś bardzo przejmować prawdopodobnie pogrążona we własnych myślach.
— Wolałabym zobaczyć jak sobie poradzisz. — Kasai w duchu westchnęła. Przyglądała się, jak Hokage zdejmuje prześcieradło z trupa. Mężczyzna nie był jakoś specjalnie przystojny. Wzięła głęboki wdech i zamknęła oczy. Wcześniejsza irytacja minęła, a zastąpił ją wewnętrzny spokój, który pomógł jej znaleźć odpowiednie pokłady chakry. Nie mogła pokazać im tego. Wystawiła w kierunku zmarłego dłonie, kładąc jedną na drugiej.
— Quia quidquid petieris aequa nobiscum esse potest nisi vulnera nostra curemus.*— Jej ręce spowiła delikatna, zielona poświata. Dopiero po bliższym przyjrzeniu się można było dostrzec srebrne drobiny. Sakura patrzyła otępiała, nie wiedząc, co się dzieje. Tsunade jednak wiedziała. Słyszała o tej technice. Nie była użyteczna tylko w dziedzinie medycyny, chodź chyba najbardziej skuteczna.
— Hokage, co ona robi? — zapytała różowowłosa zaniepokojona. Kobieta tymczasem nakazała jej milczenie. Sama przyglądała się teraz zaintrygowana słowami wypowiadanymi przez Kasai.
Yumeha wypowiadała je wolno, z dozą szacunku i czymś, czego najpierw nie potrafiła wychwycić. — nostalgią. Cały proces nie trwał dłużej niż trzy minuty, a kiedy dobiegł końca, brunetka spojrzała na Tsunade.
            — Musiałaś długo przebywać na Syrenich Wyspach. — Przytaknęła niechętnie na słowa Piątej. Spojrzała na mężczyznę, który nadal leżał na stole. Ta sama blada skóra, brak ruchów czy jakichś innych oznak życia. Taki miał być, jego labirynt się zapadł.
            — Półtora roku. Potem czasami tam zaglądałam.
            — Co to było? — Kasai nigdy nie myślała, że poczuje ulgę, słysząc głos Haruno. Jak widać każdy człowiek jest omylny. Tsunade spojrzała z lekkim rozżaleniem na swoją podopieczną.
            — Na początku naszej nauki wspominałam ci o kilku metodach leczenia. Jednym z nich jest właśnie tangere animae• — Haruno przytaknęła i nie odzywała się więcej. Nie chciała pokazać swoich niekompetencji przed mistrzynią. Wiedziała, że będzie musiała potem sprawdzić, o co chodzi z tą techniką. Teraz była zażenowana. Uchodziła za inteligentną osobę, a wpadła.
— To jak Tsunade? — Emanowała pewnością siebie. Kobieta niechętnie kiwnęła głową. Jednak nie umiała wyrzucić z siebie tego dziwnego niepokoju, gdy parzyła na Kasai.
Znała ją od dziecka, sama miała dość duży wpływ na jej wychowanie. Aczkolwiek osiem lat, na które je rozdzielono zmieniło kompletnie Yumehe.
            — Jutro o dziewiątej masz pojawić się w sali Sakury. Widziała twoje umiejętności, więc powinna potrafić przydzielić ci odpowiednie zajęcia. — Kiwnęła głową. Po pożegnaniu się Yumeha postanowiła pójść do sklepu. Po ostatniej migrenie, jaka ją złapała, miała wielką ochotę na coś słodkiego. Bardzo, bardzo słodkiego. Od razu skierowała swoje kroki w stronę cukierni„Momo”. Prosząc w sklepiku o karmelowe ciasto, zobaczyła jak przez witrynę macha do niej Uzumaki. Cały dobry humor, jaki sprawiła jej możliwość posiadania niemoralnie dobrego deseru, znikł.
— Yo Yumeha! — Spojrzała na Naruto, wychodząc z cukierni z lekkim niesmakiem. Instynktownie schowała za siebie reklamówkę ze słodkością. Nie miała szlachetnego serca, które nakazałby jej zaprosić chłopaka do siebie i poczęstować.
W takich momentach dziękowała, że nie ma zbyt wielkiego sumienia.
A może jest ono duże tylko, że mam je głęboko w dupie? — Mimowolnie uśmiechnęła się na tą myśl w pełni się z nią zgadzając.
— Cześć. — Minęła go z naiwną nadzieją, że chłopak chciał się tylko z nią przywitać. I dać jej spokój.
Święty.
Niczym niezmącony.
            — Idziesz do domu? Jak się udał twój test? — Nadzieja, jak wiadomo, jest matką głupich. Problem polegał tylko na tym, że Kasai Yumeha nie uważała się za głupią. Naruto dogonił ją i zrównał krok.
            — Zdałam, ale nie martw się. Nie zabawię tu długo.
            — Co? — Blondyn momentalnie złapał ją za rękę. Kasai była zaskoczona tym, a on jej słowami. — O czym ty mówisz? — Jego głos wydał się dziewczynie zbyt poważny. Błękitne oczy Uzumakiego skupione były na jej własnych. Zacisnęła usta w wąską linię. Wyrwała rękę z jego uścisku. Wcześniejsza niechęć do chłopaka zmieniła się w czyste oburzenie.
            — Z jakiej racji mam ci się tłumaczyć? — Zmrużyła oczy, nie mogąc pohamować jadu. — Osiem lat radziłam sobie sama. Osiem lat mieliście mnie gdzieś. I teraz nagle, jak powiedziałam, że nie zabawię tu długo, martwisz się? — Naruto stał tak jeszcze trochę, nie mogąc uwierzyć w jej słowa. Może i radziła sobie sama oraz mieli ją gdzieś. To gdzieś było jednym z najlepszych miejsc na wspomnienia przyjaciółki.
~ * ~
Wchodząc do mieszkania, wiedziała, że najlepsze, co teraz może zrobić, to schowanie ciasta do lodówki. Straciła na nie apetyt.
            — Długo cię nie było. — Rzuciła znudzone spojrzenie na lisa. Madara wpatrywał się w widok za oknem. Według Kasai nie było tam nic ciekawego, natomiast to zwierzak posiadał oczy demona. Pamiętała jak kiedyś go zapytała, jak widzi świat. Odpowiedział, że nie jest to nic nadzwyczajnego.
            — Czyżbyś się stęsknił? — Związała włosy w kitkę, dość niechlujną, ale dzięki temu włosy nie wpadały jej już do oczu. Nadal była wzburzona po rozmowie z Naruto, jednak pierwotna złość już jej minęła.
            — Chyba nie sprawiłaś nikomu żadnych kłopotów?
            — Sama jestem jednym wielkim problemem.
            — Co racja to racja. — Kasai już miała ochotę mu się odszczekać, gdy usłyszała pukanie do drzwi. Kiedy dziewczyna je otworzyła w progu stał nieznany jej chłopak. Posłał w jej stronę dość specyficzny uśmiech, który sprawił, że stanęła na baczność.
            — Konichiwa, Kasai Yumeha. — Dopiero teraz otworzył oczy. Mimo wszystko z twarzy nadal nie schodził mu uśmiech.
            — Taaa… Powiedzmy, że tak. Czego? — warknęła, czując się nieswojo. Chłopak lustrował ją bezwstydnie, przechylając lekko głowę.
            — Stanik ci się przekrzywił. — Drzwi do mieszkania Kasai trzasnęły tuż przed jego nosem.
            — Spierdalaj, zboczeńcu! — krzyknęła, poprawiając kucyka, który opadł. Pukanie do drzwi pojawiło się na nowo. — Mówiłam ci coś ty…
            — Hokage chciałby cię widzieć w biurze. — Wszedł jej w słowo. Z twarzy nadal nie schodził mu ten bezczelny uśmiech. Oparła się o futrynę. Czuła pewien dreszczyk, wpatrując się w jego bezemocjonalną twarz. W pewien pokręcony i chyba niemożliwy do wytłumaczenia sposób podobało jej się to.
            — Kim ty właściwie jesteś, co? — Między jej nogami pojawił się Madara. Chłopak od razu go zauważył. Coś iskrzyło jej w tyle głowy, ale nadal go nie kojarzyła.
            — Sai. — Mówiło jej coś to imię. Zmrużyła oczy, odszukując je w pamięci.
            — Aaa… Już kojarzę. ANBU. Jesteś z korzenia?
            — Byłem. — Przytaknęła, już się nie odzywając. Kasai Yumeha była samolubna, egoistyczna i bezczelna, ale rozumiała momenty, kiedy należało milczeć. Włożyła lisa do torby, którą przewiesiła przez ramię.
~*~
Sześciolatek siedział z zaciętą miną, patrząc się hardo na mężczyznę. Siedzieli w tej sali od dobrej godziny, natomiast dziecko nadal nic nie powiedziało.
— Zacznijmy od początku. — Kaito usiadł przed chłopakiem. Spojrzał na niego niezadowolony i mocno wytrącony z równowagi. Pomimo tego musiał wywiązać się z zadania, jakie przekazał mu Kazekage.
— Chcę stąd iść. — Powtórzyło dziecko wyraźnie niezadowolone z tego, że nadal tu siedzi. — Muszę kogoś zobaczyć w Wiosce Liścia! Dlaczego nie chcecie mnie puścić?!
— Nie wyjdziesz stąd dopóki nie powiesz nam, kim jesteś i skąd się tu wziąłeś. — Blondyn wydął policzki. Dla niego to wszystko nie miało sensu.
— Ja chcę stąd tylko wyjść! — Miał ochotę mu przywalić. Ścisnął zdjęcie, które miał w kieszeni spodni. Chciał się z nią spotkać. Miał tyle pytań.
~*~
Sakura usiadła przy jednej z ławek w czytelni, a obok siebie położyła książki. Spojrzała z determinacją na siedem opasłych tomów, które dała jej bibliotekarka. Wzięła pierwszy z nich, a następnie przebiegła spis treści.
            — Tangere animae — mruczała pod nosem, szukając odpowiedniego działu w tomie. Zaraz zaczęła kartkować strony w poszukiwaniu trzysta pięćdziesiątej drugiej.
„ Tangere Animae oznacza dotyk duszy. Metoda leczenia stosowana często na WyspachOrenjiiro, lecz z ubiegiem czasu praktyki tej umiejętności ostały się jedynie na Wyspach Syrenich. Mimo iż ta umiejętność powstała dziesiątki lat temu osoby praktykujące tą sztukę niechętnie dzielą się swoją wiedzą.
Z tegoż powodu na temat Tangere powstało wiele spekulacji, a ludzie, którzy nie rozumieli jak pożyteczne potrafi to być w czasach zarazy uważali, iż osoby posługujące się tym są demonami. Doprowadziło to niemal do zaniknięcia Iryō Ninjutsu.
Zirytowana przekręciła kilka stron, jednakże tutaj mogła znaleźć jedynie historię tego, Ninjutsu. Wzięła kolejne dwa tomy, lecz skutek był taki sami. Reszta nie okazała się także mówić trzy po trzy.
            — Sakura. Hokage chce cię widzieć. — Pisnęła dopiero teraz, zauważając Saia. Chłopak jedynie przechylił głowę na bok.
            — Ile razy mam ci mówić, żebyś się nie skradał?!
~*~
            Yumeha rozejrzała się po pomieszczeniu. Nie było w nim nic nadzwyczajnego gdyby nie to, że znajdowała się tu Drużyna Siódma.
            — Dziękuję Sai, że tak szybko ich sprowadziłeś. — Kobieta spojrzała kolejno na nich, by zatrzymać się na Haruno. — Wiem, że miałaś ustalić zadania dla Kasai w szpitalu, ale pojawiły się nowe okoliczności.
            — Jakaś super misja dla naszej czwórki? — Uzumaki napędzany swoim entuzjazmem nachylił się nad biurkiem Hokage.
            — Nie, a teraz uspokój się. Sai, Sakura i ty Naruto, udacie się do Piasku. Otrzymałam właśnie list od Kazekage. Podobno znajduje się tam nasz Shinobi, lecz jego NIN nie można znaleźć. Chcę abyście zajęli się tą sprawą. — Tym razem spojrzała na Kasai. Dziewczyna stała niedbale oparta o ścianę. Kosmyki włosów, które wylatywały z jej kucyka, nadawały jej większej niedbałości.
            — To mogę już iść? — Arogancja postawa nadal jej nie opuszczała.
            — Nie. — Ponownie spojrzała na drużynę. — Wy możecie już iść. Dla Kasai mam innego rodzaju zadanie. — Podała Sakurze plik dokumentów dotyczących misji. Dała im tym wyraźnie do zrozumienia by opuścili biuro.

            — Można by to przyśpieszyć? Na co cała ta dramatyczna powłoczka?

* Zbyt marne z nas istnienia by o cokolwiek was prosić, więc tylko czas może leczyć nasze rany.
• dotyk duszy
Konichiwa — dzień dobry

Witam Wytrwałych!

Wiem, że ten rozdział mógł być jak lanie wody jednak moim zdaniem było mi to niezbędne by wprowadzić akcję właściwą.

6 komentarzy:

  1. Komentarz bardzo spóźniony, bo testy i te sprawy, ale cieszę się, że w końcu znalazłam chwilę na poprzeglądanie blogów :)
    Masz rację, że zbyt dużo się tu nie działo, ale mimo to czytało mi się bardzo miło. Wprowadzasz kolejne tajemnice, ale wygląda na to jakby coś miało się w najbliższym czasie wyjaśnić. Póki co nie wiemy praktycznie nic o głównej bohaterce, chociaż może to właśnie jej tajemniczość dodaje jej charakteru :3
    Nie mogłam się nie uśmiechnąć przy czytaniu o reakcjach Sakury. Myślę, że dokładnie tak by się czuła, podirytowana własnym brakiem wiedzy. Sai także pokazał swój prawdziwy charakter, który albo się kocha, albo nienawidzi. Osobiście bardzo lubię jak postacie w Fan Fiction "są sobą" :3
    Pozdrawiam! ^_^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło, że znalazłaś czas na napisanie ♥
      Możliwe, że niedługo coś przejaśni się w sprawie Yumehy :D
      Miło mi, że udaje mi się odtworzyć autentyczne charaktery bohaterów. Sama nienawidzę, kiedy autor (mimo, że to jego własny pomysł i twórczość) zmienia charakter postaci o 180 stopni >.<
      Jeszcze raz dziękuję za komentarz :*

      Usuń
  2. Przepraszam, że tak późno ^.^
    Ogólnie widzę poprawę i nie szkodzi, że takie "lanie wody"
    Zauważyłam tylko dwie literówki i zjadłaś przecinek (gdzieś koło cukierni). Więc literówki:
    ,,Nadal był wzburzona po rozmowie" ~ była
    ,,wypowiadała je wolno, z doza szacunku" ~ dozą
    Rozdział mi się podobał. Oby tak dalej c:
    Życzę weny i pozdrawiam ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam.
    Ta historia naprawdę bardzo mi się spodobała. Nie przepadam za żeńskimi postaciami, zwłaszcza jeśli są to OC, lecz Twoja postać jest wręcz wspaniała!
    Strasznie ucieszyłam się, iż przełamałaś schemat dotyczący głównych bohaterek w ff Naruto. Bardzo przyjemnie czyta się Twoje rozdziały :)
    Jednakże, nie umykają mi pewne sprawy dotyczące poprawności tekstu - robisz sporo błędów stylistycznych, jak i interpunkcyjnych. Mimo to widać Twój profesjonalizm po używanych akapitach i pauzach w dialogach, co niezmiernie mnie cieszy. Wciąż się uczysz, wychwytuję to bez problemu (w końcu każdy uczy się czegoś przez całe życie, nawet nasi mentorzy). Są to drobne potknięcia, które jednak czasem całkowicie zmieniają sens odczytywanego przez czytelnika zdania (czasem zdarzy Ci się zgubić literkę w słowie lub umieścić złą)
    Trochę znam się na tym całym betowaniu, więc łatwo mi wyłapywać takie rzeczy. Moja drobna rada jest taka, byś bardziej zwracała na to uwagę, najlepiej czytając swój tekst kilkakrotnie. Sama tak robię: męczę go do upadłego, aż niemal nie znam na pamięć każdego słowa. Jednocześnie wiem, że to też nie zawsze pomaga i lepiej jest, gdy na rozdział spojrzy inna osoba, nie mając z nim wcześniej do czynienia, dzięki czemu swoim świeżym okiem wychwyci mankamenty, które nam osobiście umykają :)
    Pisz dużo, podczas każdej wolnej chwili, ćwicz w myślach rozbudowane słownictwo, szukaj synonimów najprostszych słów, czytaj, ile tylko się da - oczywiście, jeśli czujesz, że pisanie naprawdę sprawia Ci przyjemność i wiesz, iż chcesz rozwijać się w tym kierunku. Bo przecież to nie tylko nauka, a przede wszystkim dobra zabawa, której nie powinno się psuć zbyt poważnym do niej podchodzeniem ;)
    To by było na tyle, jeśli chodzi o tę stronę tekstu.
    Teraz skupię się na fabule i postaciach, a jest na czym!
    Jak już wcześniej wspominałam - totalnie kupiłaś mnie główną bohaterką. Szczególnie opis opowiadania mnie zaintrygował. Rzadko zdarza się (a wielka szkoda), żeby większą rolę w tekście fanowskim odgrywało dziecko, dlatego to już jest ogromnym plusem u Ciebie, droga Eiro! +100 punktów do oryginalności :D
    Bohaterowie tacy jak Tsunade, Sakura czy Naruto wyszli Ci zaskakująco kanonicznie. Jak gdyby sam Kishimoto-sensei postanowił podpowiadać Ci nad głową w jaki sposób zareagowaliby na przedstawione u Ciebie sytuacje, i co wtedy zaprzątałoby ich głowy. Przez chwilę miałam wrażenie, że czytam mangę w wersji książkowej, haha!
    Jednak najmilszą niespodzianką okazał się mój ukochany (bo jego nie da się nie kochać, przyznajmy to bez bicia) Sai. No po prostu ani trochę go nie zepsułaś: jest tak samo bezczelnie szczery, irytująco beztroski, a jednocześnie poważny, oraz przerażająco ciekawy jak zawsze! Właśnie za to go pokochałam, a Ty doskonale ujęłaś ten charakter. Dlatego bardzo Ci dziękuję, bo niewiele osób potrafi się nim posługiwać, a na dodatek to rzadka postać na blogach. Mam skrytą nadzieję, że jeszcze nie raz i nie dwa przewinie się w fabule, nawet jako epizodyczny zapychacz. :)
    No nic, jestem niezmiernie ciekawa, cóż skrywa Tsunade za tą "dramatyczną powłoczką", bo akcja zdecydowanie zaczyna się rozpędzać, co jest jak najbardziej na plus. Liczę na szybkie pojawienie się kolejnego rozdziału!
    Dodaję bloga do obserwowanych i wrzucam u siebie na listę czytanych przeze mnie :)

    PS. Jeśli chodzi o poprawność tekstu: zawsze chętnie udzielę Ci swojej pomocy, gdybyś chciała :)

    Pozdrawiam,
    Sasaki

    OdpowiedzUsuń
  4. "...Reszta nie okazała się także mówić trzy po trzy..." "Nie" ? To jakbyś zaprzeczała temu, że w tych książkach nic nie ma.
    Generalnie tak wyznaczam błędy, więc jak jakieś będą to się w komentarzu pojawi: cytat, błąd i moja teza na jego temat.
    Osobiście zgadzam się z innymi, że potrafisz oddać cały charakter danej postaci, co nie wielu ( w tym ja) potrafi zrobić. Dlatego też często postacie z anime podchodzą pod OC. Tutaj wielki plus za nie.
    Co do fabuły i formy tekstu nie mogę się przyczepić, tak samo jak i nie chce, bo po kij? Używasz w proporcjonalnych ilościach dialogi jak i opis dzięki czemu wszystko jest przejrzyste i jasne w zrozumieniu. Jeśli chodzi o jakieś minusy to aktualnie nie zauważyłam, aczkolwiek jeśli jakieś się pojawią to ci o nich napiszę.

    Weny i Pozdrowienia.
    Rara Avisa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za literówki i ogólnie za wypominanie błędów :)
      Tyle miłych słów, aż się ciepło na sercu robi. Nawet pomimo tego, że umieram z gorąca bo pogoda daje się we znaki.
      Pewnie nie wiesz, ale planowałam w najbliższej przyszłości zajrzeć do "Gra z moim pionkiem" bo ostatnio bardzo się napaliłam na Drrr XXD

      Usuń